Historia Roberta Zollera

Wywiad z Robertem Zollerem

Tracy Young

tłumaczenie Gizela A.Makarewicz, Illa Kuvianartok FCI


 

Istnieją zawsze dwie strony tej samej historii
Robert Zoller


KIM JEST TEN CZŁOWIEK?

Myślę, że każdy w hodowli alaskan malamute słyszał o linii Husky-Pak. Otóż on jest tym, który stworzył tę linię. Ten mężczyzna ma teraz 83 lata /dop.tłumacza: w czasie przeprowadzania wywiadu/, jest znaczącą częścią historii rasy Alaskan Malamute i opowiada tutaj rzeczowo o swoim hodowaniu. Przed wieloma laty Dick Tobey namówił Boba Zollera do napisania artykułu dla Newsletter’a A.M.C.A. W artykule tym Zoller opisywał rozwój rasy z perspektywy, która dla nas jest czymś zupełnie nowym. Całkiem inaczej, niż nam ją opowiadano, inaczej aniżeli chciałoby się ją postrzegać, że tak stałoby się, a nie inaczej.
Mam przyjemność być przyjaciółką Sam’a Moranto – członka AMCA od 1952r., właściciela Ch. Cochise of Husky Pak /Ch. Toro of Bras Coupe x Arctic Storm of Husky Pak/, który ukończył swój Championat w 1955r. Po tym jak przeczytałam tę historię, zawołałam Sam’a i poprosiłam go o ocenę tej historii. Potwierdził, że artykuł ten odpowiada w pełni faktom.


Według mnie Robert Zoller nie osiągnął uznania, na jakie zasłużył.

A więc oprzyjcie się wygodnie i przeczytajcie:


“ INNA STRONA HISTORII ”



Historia Roberta Zollera


CZĘŚĆ I



Przez wiele lat nie obchodziły mnie afery wokół alaskan malamutów. Jednak pozostawałem w ścisłym kontakcie z ludźmi z AMCA. Dick Tobey jest jednym z nich. Wiele lat wcześniej opowiadałem mu o artykule, który napisałem dla New Zealand Kennel Gazette. O wielu problemach, z którymi borykaliśmy się w latach 40-tych i 50-tych, żeby wprowadzić naszą rasę. Krytyczne lata... Dick był również zdania, że powinny one zostać opublikowane. Im więcej o nich rozmawialiśmy, tym bardziej umacniałem się w swoim postanowieniu, że początki hodowania, trudności i zdarzenia sprzed i podczas II Wojny Światowej, niektóre szczegóły muszą zostać ujawnione dopóki wszyscy, których one dotyczą i wszyscy, którzy w jakimś stopniu znali prawdę jeszcze żyją.

 

Cóż, próbowałem tego podczas pisania artykułu do New Zealand Kennel Gazette, jednak im więcej pisałem, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że byłby to bardzo długi artykuł o minionych trzydziestu latach.

 

Długa historia o odosobnionej w Ameryce rasie. Musiałbym niektóre sprawy skrócić i tylko wspominać o najistotniejszych sprawach, bez możliwości wyjaśnienia, co tak nam doprawdy faktycznie się wydarzyło i dlaczego!! Próbowałem również, nie podawać żadnych nazwisk, wprawdzie jest bardzo trudną rzeczą relacjonować krok po kroku okres ponad trzydziestoletni, ponieważ mogłoby to wyglądać na samochwalstwo. Z drugiej zaś strony mogłoby to wyglądać jak rozliczenie starych “wrogów”, których już nie ma i którzy nie byliby w stanie się obronić. Zapewniam, że nie jest to moją intencją. Jest po prostu tylko koniecznością, żeby po tych wszystkich latach cała historia została opowiedziana. Wszystkie te dziwne rzeczy, które się wydarzyły, raniły nasze uczucia i w końcu motywowały do jedności w naszym Klubie.

 

Krótko mówiąc, zdecydowałem się w końcu spisać całą historię, spisać ją na nowo; i oto jest ona tutaj ze wszystkimi NAZWISKAMI, DATAMI, FAKTAMI, OSOBAMI I PSAMI, tak dokładna, jak tylko jest to możliwe.

 

Ważnym jest to, na samym początku tej historii, aby niektóre sprawy zostały jasno powiedziane. Po tych wszystkich minionych latach nie chowam żadnej urazy do nikogo. Nawet troszeczkę. Wcześniej miałem wystarczająco dużo podstaw i okazji do tego żeby być wściekłym i złym, ale całkiem uczciwie, nigdy nie byłem, naprawdę nie. I nie wierzcie w to proszę, że ten artykuł ma temu służyć, żeby wynieść mnie do statutu świętego. Zapewniam Was, jestem nikim. Jestem człowiekiem. Krwawię, kiedy jestem zraniony a byłem często raniony w tych minionych latach. Od czasu do czasu izolowano mnie, ale zawsze szybko rany zabliźniały się, z różnych powodów.

 

1. Z natury nie jestem człowiekiem biernym, jestem wojownikiem i nie odstępuję nawet o milimetr od mojego zdania, jak wielu innych w naszych hodowlach. Ale nigdy nie oczekiwałem, że inni będą podzielać moje zdanie i przytakiwać mi bezwarunkowo, aby zyskać moją przychylność i przyjaźń. Jestem demokratą otoczonym republikanami, przez całe moje życie.

2. Po pierwszych wstrząsach, które nastąpiły po tym, jak przyszły wieści z New Hampshire, byłem najwyżej rozbawiony bezczelnościami i praktycznie wystarczająco zafascynowany, żeby przyglądać się temu wszystkiemu z pozycji obserwatora. “Trzeba było uwierzyć w to, co się widziało i słyszało”. Najważniejszym powodem – wspaniałomyślnym w mojej ocenie - było oczywiście, że wygrałem większość walk, w każdym razie te ważne. Nie zawsze było łatwo, możecie mi wierzyć. Czasami drżałem o przyszłość naszej rasy. Byłem relatywnie młody, nieznany w kręgach hodowlanych naszej rasy ani w żadnej innej na świecie. I byłem ukierunkowany przez niektórych “naprawdę ważnych” ludzi. Jak wielu innych początkujących w cudownym świecie malamutów, zostałem przy pierwszym kontakcie z działaczami zmiażdżony. Ale uczę się szybko i byłem w stanie wszystkie sprawy prędko poukładać. Potem nastąpiła tylko ciężka praca. Drugim zarzutem, który mi stawiano, było to, że niektóre z napisanych poniżej rzeczy są przypuszczeniem a inne faktem. Mam nadzieję, że nie ma tu nieporozumienia, co jest faktem a co subiektywnym odczuciem. Kiedy mówię, nasz Cochise był najlepszym malamutem, jaki się zdarzył, to czytelnik musi mieć jasność, że to jest moje zdanie. Nie można tego udowodnić, ponieważ nie jest możliwym porównanie go z innymi psami, które urodziły się 20 lub 30 lat później.
Z drugiej strony znajduje się tu wiele spraw, o których piszę fakt: wyniki, zachwyt, który pojawił się , gdy został zmieniony standard, wzajemne obwinianie się oraz ukazanie się historii Evy Seeley kontra Zoller, pertraktacje z AKC. Wiele z nich zostało dokładnie zaczerpnięte z oficjalnych źródeł, inne mogły zostać zaczerpnięte od ludzi, którzy pewne sprawy przeżyli i jeszcze żyją. W niektórych przypadkach przedstawiam fakty, których nie mogę już udowodnić, ponieważ zostały już zaczerpnięte z oficjalnych stanowisk, listy, które zostały zagubione, bądź nienależycie przechowywane. Pomimo tego wszystkiego fakty pozostają faktami. Macie na to moje słowo i możecie mi zaufać lub odrzucić. Naturalnie mogę zrozumieć, że możecie niektóre z tych faktów potraktować jako niewiarygodne. Gdybyście to wy przy tym byli i opowiadalibyście mi tą historię, nie wiem, nie wiem, czy mógłbym uwierzyć...

 

Powiedziałem, chcę, a więc będę tutaj opowiadał moją historię.

Jest to historia Kotzebues i M’loot’ów, jak również nasza własna. Historia- jak wszystko – zaczyna się. O naszej rasie i jak to było, że stało się to, co się stało.

Jest to historia o wielu latach, różnych poglądach, braku akceptacji, poszukiwaniu prawdy i gorzkich bitwach w jej poszukiwaniu: co to jest malamut i jaki powinien być. Jedyny ponad wszystkie. Traktuje ona zarówno o polityce i rejestracji w AKC, o zmianach w standardzie, jak również o tym, kto zarządza w klubie i jak. Traktuje o kłótni, która w pełni wypływała z chęci panowania nad rasą; dokładnie z takiego sposobu patrzenia.

Wszystkie dzisiejsze alaskan malamuty są w jakimś stopniu związane z tymi wydarzeniami, które miały miejsce w relatywnie krótkim przedziale czasu przed 30-ma laty. Gdyby wówczas sprawy potoczyły się inaczej, nasze dzisiejsze psy wyglądałyby inaczej.

Malamuty są wynikiem trwającej setki lat ewolucji. Wcześni badacze wspominali o malamutach jako rasie dużo większej, cięższej, piękniejszej i bardziej zaprzyjaźnionej ze swoimi przewodnikami niż wszystkie inne psy eskimoskie. Pomimo tego wszystkiego była to rasa zupełnie nieznana w naszym świecie. Do czasu, gdy AKC w 1935 roku uznało ją, była ona traktowana łącznie ze wszystkimi innym psami eskimoskimi.

Podczas II Wojny Światowej niewiele się działo, ale w końcu lat 40-tych i na początku 50-tych wielu ludzi zainteresowało się nagle hodowlą tych psów, wszyscy niemal w tym samym czasie.

W tym czasie rozpoczyna się prawdziwa historia ALASKAN MALAMUTÓW.

Zobaczyłem mojego pierwszego malamuta w prymitywnym Navicamp w New Funland w 1941r. Oczarowany i pod wrażeniem postanowiłem dowiedzieć się kiedyś więcej o tych psach. I tak kiedyś przypadło na 1947 rok. Moja żona Laura i ja udaliśmy się na poszukiwania. Czytaliśmy wszystko, co mogliśmy znaleźć, nie było tego dużo w tym czasie. Zakochaliśmy się w rasie. Jeździliśmy do Nowego Yorku, rozmawialiśmy z AKC, pisaliśmy dziesiątki, przypuszczalnie nawet setki listów, pokonywaliśmy tysiące mil żeby zobaczyć jednego malamuta, który akurat w tym czasie gdzieś był. Było tak mało psów, tak mało ludzi, którzy coś wiedzieli o rasie lub twierdzili, że wiedzą. Mieliśmy wrażenie, że mamy do wytropienia coś naprawdę szczególnego, absolutnie nieznanego. W tym czasie widzieliśmy wiele psów, które nie były malamutami, niektóre zupełnie inne. Każdy z arktycznym psem mógł opowiedzieć historię, i nie było dwóch takich samych. Nie mogli czasem poprawnie wypowiedzieć “Malamute”... wiele rodowodów było pisanych ręcznie, nieczytelnie lub mogły być błędnie zinterpretowane. Szybko nauczyliśmy się, że Inuici w większości nie byli dobrymi archiwistami, a wielu z nich nie wiedziało nic o hodowaniu. Żyliśmy jak w powieści detektywistycznej, sortowaliśmy wskazówki, oddzielaliśmy dobro od zła, i gdzieś pośrodku znajdowaliśmy prawdę. Było bardzo dużo pracy i uczyliśmy się, że poznajemy tylko ograniczony materiał hodowlany. Akcentuję słowo “ograniczony”. Dzisiaj ludzie dziwią się, jak Husky Pak tego dokonał, wygrał, z rękami pełnymi psów, niezliczonymi wystawami i wyobrażeniami o hodowli. I tak rozpoczęliśmy dzieło – mieliśmy tylko 12 miotów w czasie 12,5 roku – żeby na tym zakończyć. Nasze psy wygrywały wszystko, co było do wygrania. To czyniło nas niepopularnymi wśród całej rzeszy ludzi, ale obdarzono nas również zaufaniem; istniało grono ludzi, którzy nas wspierali i z byli naszymi ważnymi współpracownikami. Zaczynając od chaosu aż do ukierunkowania linii hodowlanej, pewności i ochrony hodowli potrzebowaliśmy na to mniej niż 10 lat. Jednocześnie założyliśmy aktywny, demokratyczny związek hodowców, jak również nowy standard, który dobrze pasował i z którym każdy mógł dobrze żyć. Po tym czasie zmieniły się nasze zainteresowania, zaprzestaliśmy naszych działań i pozwoliliśmy innym dźwigać troski naszego dziedzictwa.

I tak Husky Pak zakończył swoją aktywność 16 lipca 1968 roku, kiedy nasz najstarszy malamut – Eagle- zmarł. Ale w rzeczywistości zakończyliśmy nasz “interes” w 1962, kiedy sprzedaliśmy naszego ostatniego szczeniaka z miotu M. Nigdy nie mieliśmy miotu F. Upłynęło więc sporo czasu aktywnego uczestnictwa w hodowaniu i pełnego poświęcenia dla malamutów. Jeszcze dziś otrzymujemy dużo korespondencji, również zza oceanu. Są to bardzo przyjazne listy, opowiadają nam o dawnych czasach i psach z Husky Pak i o tym, że od tamtego czasu nic porównywalnego się nie przydarzyło. Jesteśmy niezmiennie wdzięczni, że przypomina się nam o tych wszystkich latach.


KOTZEBUE, M'LOOT ORAZ TRZECIA LINIA

W latach 20-tych i 30-tych XX wieku niektórzy ludzie tutaj w USA zaczęli interesować się psami zaprzęgowymi a w szczególności malamutami. Przywożono z Alaski niektóre psy i wierzono, że są to malamuty. Ale nikt nie wiedział rzeczywiście, czy tak było. Nie było żadnego “Indian Kennel Club”, ani “Eskimo Kennel Club”. Naturalnie, nigdzie te psy nie były zarejestrowane. Jak zawsze, jedynie zakładano, że są to malamuty. Kiedy pojawiały się rozbieżności, co do tego, wybrano część psów, przyczepiono im “etykietkę” malamut i rozpoczęto hodowlę.

W Nowej Anglii znaleźliśmy Kotzebues. Początek linii dała hodowla Arthura Waldena.

 

Arthur Walden był najbardziej znanym psim “cowboyem”, który szkolił psy dla admirała Byrd'a. Psy te zostały następnie przejęte przez Evę i Miltona Seeley i zarejestrowane w AKC.

Jeśli chodzi o podział innych linii, wymienić należy M’loot’y Paul’a Voelcker’a z New Marquette w Michigan, który w żadnym razie nie był zainteresowany wystawami i AKC, przez co żaden z jego psów nie został zarejestrowany. W Newbury w Vermont znaleźliśmy psa Irwin’s Gemo, który wywarł na nas nieodparte wrażenie najlepszego, jakiego do tej pory spotkaliśmy. Początkowo należał on do Lowell’a Thomas’a, znanego, postępowego dziennikarza. Gemo, czasami pisany również jako “Gismo” lub “Chimo”, został przedstawiony na wystawie w Westminster i zdobył Zwycięstwo Rasy. Kupiliśmy jego wnuka, szczeniaka, którego nazwaliśmy “Kayak”. Przekonaliśmy się, że te psy nie były ani czystymi Kotzebues ani M’loots. Niewiele psów pozostało z tych linii, niektóre zostały skojarzone/skrzyżowane z potomstwem M’loots. Dick Hinman, właściciel, dostał niektóre psy od Dave’a Irwin’a, innego badacza i autora “Alone, across the top of the world”. Później nazywałem jego psy Linią Hinman’a – Irwin'a, lub również Trzecią Linią. Właściwie jednak nie była to żadna linia, tylko garstka psów, może psia rodzina, która nie była ani Kotzebue ani M’loot.

Naszym największym problemem tamtych czasów było wyrobienie sobie obiektywnego poglądu przy zawężonej liczbie psów. Grupa ludzi kontynuujących linie Kotzebue i M’loot była fanatycznymi prekursorami, którzy zajmowali się tylko zniesławianiem i atakowaniem innych, dlatego też tak naprawdę nie patrzyli, nie starali się dopasować ani się uczyć.

My natomiast próbowaliśmy uporządkować nasze przemyślenia i doszliśmy do następujących wniosków: psy z linii Kotzebue były dobre w typie, zasadniczo dzięki ich głowie, kufie, oczom, uszom, wyrazie i dobremu formatowi głowy. Były bardziej proporcjonalne od M’loot’ów, w większości przypadków wilczasto-szare, wszystkie takiej samej wielkości i struktury. Na ogół dobre tylne kończyny a zły front. Klatka za szeroka, łokcie ustawione na zewnątrz. Większość była dużo mniejsza niż - jak wierzyliśmy czy myśleliśmy - muszą być oryginalne malamuty.

M’loot’y były lepsze w swojej wielkości, szczupłe, nie tak dobre w swojej substancji. Dobre jeśli chodzi o front i przednie kończyny, miały jednak gorsze tylne kończyny, co sprawiało, że ich ruch był podrygujący. Miały skłonność do wydłużonej kufy i dużych uszu. Występowała duża różnorodność i różnice w umaszczeniu, od jasno wilczasto-szarego do czarno- białego, niektóre psy były całkowicie białe.

Występowały również różnice w charakterach. Kotzebues były łatwe w ułożeniu, mniej agresywne. M’loot’y kochały walki, ciężko przychodziła im współpraca z innymi psami.

Reasumując: M’loot’y były większe, imponujące i wywierały większe wrażenie, ale posiadały rzadką wadę charakteru i według moich porównań ustępowały wyraźnie typem i jakością. Kotzebues były dużo za małe, ale były proporcjonalne. Ich całkowity wyraz był bardziej malamuci, jak sądziliśmy,

Naszą prostą decyzją było skrzyżowanie obu linii, zachowanie najlepszych cech a wyeliminowanie wad. Z połączenia linii można było uzyskać lepsze malamuty, niż hodowane osobno w obu liniach.

Trzecia Linia nie mogła być przez nas zignorowana. Niestety Kayak nie wyrósł na drugiego Gemo. Naszym drugim malamutem była suczka, czystej linii M’loot.

 

 

Ch.HUSKY-PAK’S MIKYA OF SEQUIN


A potem mieliśmy szczególne szczęście. Niedaleko Great Barrington znaleźliśmy dwa szczeniaczki, ojcem był samiec o wspaniałym wyrazie, nazywany

 

Alaska. (później CH.SPAWN’S ALASKA)


Ta para rodzeństwa – brat i siostra – którą kupiliśmy, została przez nas doprowadzona do narodowego championatu.


 

CH. APACHE CHIEF OF HUSKY-PAK ("GERONIMO)

 

 

CH. ARCTIC STORM OF HUSKY-PAK ("TAKOMA")

 

Rodzeństwo to było największymi zwycięzcami swoich czasów, stało się kamieniem milowym w hodowli malamutów. Najlepszym w tym wszystkim było to, że w 3 miało ono krew M’loot’ów i 1 “innej”pochodzącej od Gemo Irwin’a i Sitka Hinman’a. Sitka była pod względem genetycznym lepszą suką niż Gemo samcem. Myślę, że ich materiał genetyczny był wielkim szczęściem dla jakości, którą później osiągnęliśmy.

Nasza dwójka była tak duża, jak największe M’loot’y, ale miała mocniejszą kość i lepsze proporcje. Eksterierowo wyglądały jak “Kingsize” Kotzebues. Dobre futro i umaszczenie, masa w pełni wyważona w swoich proporcjach. Szerokie głowy, uszy poprawnie osadzone i uformowane, dobrze usadowione na czaszce. Wiedzieliśmy, że ta kombinacja była trafiona a wyniki wystaw przekonały wielu innych ludzi.

Ale my oczywiście nie byliśmy do końca zadowoleni. Chcieliśmy skrzyżować Trzecią Linię, która by jeszcze wzmocniła kufę i skonsolidowała typ. Szukaliśmy pośród Kotzebues tej samej wielkości i zaleźliśmy

 

 

Toro of Bras Coupe.

W tym czasie należał on do Earla i Nathalie Norris w Anchorage na Alasce. Szczęśliwym trafem Toro był wystawiany przez profesjonalnego handlera w Westminster i zdobył BOB. Sprowadziliśmy go do Husky-Pak i skojarzyliśmy go z Takomą, w ten sposób przyszedł na świat nasz Miot C. Uważamy, że był to najlepszy miot w naszej hodowli; pięć malamutów było wystawianych i cała piątka została championami. Jednym z nich był Cherokee, wygrał 3x pod rząd Zwycięstwo Rasy na NATIONAL SPECIALTY oraz tak samo 3x z rzędu tytuł Psa Roku AMCA. Nie miałem cienia wątpliwości, że wygrywałby wszystkie wystawy przez kolejne pięć lat, jedną po drugiej, ale w geście wdzięczności i sportowego ducha postanowiliśmy nie wystawiać go więcej.

 

 

Cliqout, pies, którego podobizna widnieje na oficjalnym logo AMCA, był naszym pierwszym psem, który osiągnął swoje tytuły – championaty i jako pies do towarzystwa – zawsze jako doskonały. Był czołowym zwycięzcą w New England.

 

 

 

Cochise z Laurą Zoller


Cochise był najlepszym w Kalifornii. Ojciec Snocrests Mukluk, pierwszego psa z naszej hodowli, który zdobył tytuł Best in Show.

 

Comanche

 

 

Cheyenne

 

Comanche i Cheyenne, suki z miotu C, wygrywały również wszystko. Zadebiutowały podczas National Speciality’ 53 w wieku 14 miesięcy. Były to suki sukcesu, najlepsze z potomstwa ich matki. Chomanche zmarła krótko potem. Po Cheyenne pozostały 2 córki, obie były trzy razy z rzędu Najlepszymi Sukami W Rasie na NATIONAL SPECIALITY pokonując tym samym psy tamtych czasów, m.in. Mulpus Brooks the Bear, który był Zwycięzcą Rasy na NATIONAL SPECIALITY ’54 i Psem Roku. Szósty szczeniak z miotu C był również typem championa, tak jak jego rodzeństwo, miał niestety tylko jeden mankament: nie mogłem przekonać jego właściciela, żeby pojechał z nim na wystawy. Cóż mogę powiedzieć, Bóg daje Bóg zabiera. Nasz miot C był najlepszy. Nieszczęśliwie zmarły nasza Comanche i Arctic Storm /Takoma/ krótko po wystawie w 1953. Kiedy zmarła, mieliśmy rezerwacje na taką ilość szczeniąt, której w normalnym życiu nigdy by nie mogła mieć. A Comanche ze swoją cudownie szeroką głową, silną budową, mocną kufą, ta, w której pokładałem tyle nadziei, że podaruje nam cudowne szczeniaki w prawdziwym, malamucim typie, umiera. Kiedy nastąpiły te niefortunne wydarzenia, postanowiliśmy powtórzyć miot C. Skojarzyliśmy Geronimo i Takomę – córkę Cheyenne i w tym samym czasie importowaliśmy córkę Toro.


Miot Cheyenne dał nam 3 championy, m.in.

 

Ch. Husky Pak Marclar’s Sioux

 

 

Barb Far Marciar’s Machook
2x BOS na 56 i 57 National speciality BOS 58

 

Pierwsza suka naszej hodowli, która zajmowała lokaty na grupie, Sioux, była naszą najbardziej utytułowaną suką w hodowli, żaden malamut nie mógł jej pokonać. Jedynym, który ją zwyciężył, był Cherokee...

Sioux stała się championką w ciągu zaledwie czterech kolejnych wystaw, pokonała 55 różnych malamutów, wliczając 9 championów. 55 była to liczba w owym czasie imponująca, a ona była jak Cherokee, mogłaby dalej wygrywać, gdybyśmy zdecydowali, że dalej ją pokazujemy.


Córką Toro była

 

CH. Kelerak of Kobuk. Norrisowie dali nam dobrą sukę. Jeszcze dzisiaj, po tych wszystkich latach rozmawiamy o jej cudownej konstrukcji. Ze skojarzenia jej i Geronimo urodziły się trzy piękne championy.

 

 

Erok

 

 

Echako

 

Erok był pierwszym psem, zdobywajacymlokaty na grupie, Echako Został zwycięzcą i wielokrotnym ojcem w Kalifornii.
Echako był najbardziej pożądanym malamutem 1960 roku, ustanowił rekord lokat na grupie i uczynił coś jeszcze; wygrał BOB w Westminster. Poza swoją pierwszą wystawą w klasie szczeniąt, nigdy później nie został pokonany przez żadnego malamuta.
Eagle był najlepszy z całej trójki, ale urodził się w czasie, kiedy straciliśmy wszelki zapał do wystaw. Pokazaliśmy go zaledwie kilka razy i nie daliśmy mu już więcej szansy, żeby pokazał swoje możliwości. W każdym razie zdobył tytuł BOB w Westminster 58, dołączył tytuł “Dog World Award” do swojej kolekcji tytułów wystawowych, a w konkurencji BOG pokonywał większość zwycięzców ras V Grupy. Uważam, że był to pies o najlepszym ruchu ze wszystkich malamutów, które wówczas widziałem. Nasz miot E Husky-Pak był pierwszym i chyba jedynym miotem w naszej hodowli, z którego pochodzili trzej bracia wygrywający BOG, co jest rzeczą niezmiernie trudną dla malamutów w każdym czasie, a dwóch z nich zostało zwycięzcami BOB w Westminster.

Rezultaty wystaw odgrywają ważną rolę w hodowli, ponieważ są przyznawane przez ekspertów, bezstronnych specjalistów. Zasadniczo, jak wolno nam oczekiwać, tacy właśnie powinni być sędziowie, w tym naszym niedoskonałym świecie, poza naszą relatywnie nieznaną rasą, jaką były malamuty w latach pięćdziesiątych. I tak jak zawsze, oceny nie zawsze są do przewidzenia. Od chwili, kiedy sędziowie wyrabiają sobie spojrzenie na rasę, pojawiają się inne mankamenty, co jest charakterystyczne dla młodej, nieznanej rasy. Bardzo często wystawiałem psy u sędziów, którzy nigdy wcześniej nie widzieli malamuta. Ale to wszystko należało do gry i nie można było tego w żaden sposób zmienić. Tak więc zarówno niektóre zwycięstwa jak i porażki nie znaczyły zbyt wiele, szereg równorzędnych wygranych u różnych sędziów było kwestią ryzyka. Jakość współzawodnictwa oraz kto z kim wygrywa są ważnymi czynnikami, które przyczyniają się do względnej jakości.

 

Przed 1953 rokiem, poza paroma wyjątkami, odbywały się tylko konkursy regionalne. Z początkiem roku 1953 na krajowych wystawach National Capitol i Harrisburg Show spotkali się zwycięzcy regionalni i tym samym zapoczątkowano krajowe wystawy w naszej rasie. W październiku 1953 zorganizowaliśmy pierwszą międzynarodową wystawę w Rye, New York. Na tym największym i najważniejszym pokazie tamtych czasów, obie wystawy wygrał Geronimo – Capitol i Harrisburg. Takoma po dwóch latach “na rencie” została z niej odwołana, żeby pokonać wszystkich – najlepsze suki i najlepsze psy jej czasów. Jej brat Geronimo uzyskał tytuł BOS, a jej 14-miesięczne dzieci wygrały wszystko inne: WD, WB, RWB,BW! A w konkurencji BOB wygrał ojciec Takomy i Geronimo Ch. Spawn’s Alaska. U schyłku roku po wystawie w Philadephii okazało się zdecydowanie i jasno - “skojarzenia liniowe” dały wybitne alaskan malamuty.

Żeby zrozumieć dalsze wydarzenia, trzeba wiedzieć: podczas wystaw Natonal Speciality Show w latach 1953-1959 wszystkie siedem tytułów BOB i pięć BOS zdobywały psy pochodzące ze skrzyżowanych linii wzbogacone o geny z Trzeciej Linii (Himan) - nasz Kelerak, Kotzebue, zdobył BOS.

W roku 1955 AMCA wyselekcjonowała dziesięć najlepszych psów, osiem z nich pochodziło ze skrzyżowania linii. Toro i Kelerak to czyste Kotzebue, nie znalazł się tam żaden czysty M’loot. Dziewięć na dziesięć było częścią naszej hodowli lub rezultatem programu hodowlanego Husky-Pak.


KWANTOWY SKOK

W tym momencie opowieści można przypomnieć sobie słowa, które zawsze powtarzał Nixon: pozwólcie mi tylko doprowadzić sprawę do końca.

Ja muszę teraz to zrobić, ponieważ nie chciałbym abyście mieli wrażenie, że jest to hymn pochwalny na cześć Husky-Pak. Zapewniam was, że nie to jest moim celem. Wyliczanie najistotniejszych spraw i statystyk jest niezbędne do tego, aby móc jak najlepiej wyjaśnić wam wszystkie te dramatyczne zdarzenia i postęp, które miały miejsce w rasie alaskan malamute. Wszystkie te wydarzenia można określić jako “kwantowy skok naprzód”. To byłby punkt pierwszy. Punkt drugi, równie ważny, to to, że z powodu ewidentnego przełomu zostały natychmiast podjęte kroki, żeby zniesławić wszystkie te psy, które rozwinęły się ze skrzyżowania linii. Totalne zniszczenie programu i postępu hodowlanego oraz powrót naszej rasy do marnego wydania sprzed lat, zanim ten ważny program rozwoju rasy został rozpoczęty.

Opiszę te wydarzenia w kilku szczegółach, ale pozwólcie mi najpierw przytoczyć kilka obserwacji dotyczących najważniejszych psów tamtych czasów.


Na początek

 

Moosecat M’loot, ojciec naszego Mikya. Należał do Cecil Allen z Fayetteville, Tennesee. I z tego, co wiem, nigdy nie został pokazany.


Najlepszym, czystym M’loot’em był


Mulpus Brooks Master Otter, należący do Jean Lane i bardzo intensywnie wystawiany. Ten pies był pierwszym, który był plasowany na grupie i przyczynił się w wielkim stopniu do propagowania rasy. Pokonany tylko przez Toro i Ch. Spawn’s Alaska.


Alaska był wielkim zwycięzcą, dwukrotnym BOB na Westminster, do czasu, gdy Geronimo i Takoma wkroczyły do akcji i totalnie zdominowały rasę. Geronimo był pierwszym psem, który uzyskał tytuł Psa Roku AMCA. Był bardzo popularnym psem, pełnym siły, koncentracji, wywołującym wielkie wrażenie, delikatnym i przyjaznym. Przypuszczam, że uczynił więcej dla spopularyzowania rasy niż jakikolwiek inny pies tamtych czasów.

Master Otter został ojcem wystawowego psa i zwycięzcy Ch. Mulpus Brook’s the Bear należącego do Bill’a i Lois Dawson’s. Bear został zwycięzcą BOB w 1954r na National Speciality i pierwszym, który wygrał grupę. Otrzymał po matce “gen trzeciej linii” i był lepszym malamutem niż jego ojciec.

Najlepszym Kotzebue, którego kiedykolwiek widziałem, był oczywiście Toro. I przypuszczam, że jego córka Kelerak była najlepszą suką z linii Kotzebue. Jej wystawowe wyniki potwierdzają ten pogląd. Miałem wielkie szczęście, że znalazłem tych dwoje i dostrzegłem ich zalety. I po tych wszystkich latach jestem pod olbrzymim wrażeniem wspaniałomyślności i sportowego podejścia Earl’a i Nathalie Norris, którymi dzielili się z nami.

 

Podsumowując, Kotzebues i M’loots były założycielami naszej rasy a “Trzecia Linia” i krzyżówki “Trzeciej Linii”, które rozpoczęliśmy we wczesnych latach 50-tych, przyniosły zdecydowaną poprawę jakości i zakończyły improwizacje w naszej rasie dla niezliczonych generacji w przyszłości. Janet Edmonds, pewna angielska dama, która poszukiwała początków malamutów od zarania rasy, i które opublikowała w 1979 roku, opowiada prawie tą samą historię, która ja wam właśnie opowiadam. Zapomniała owa dama tylko o jednym ważnym detalu – o roli “Trzeciej Linii”. Ale wybaczam jej, ponieważ pisze: “uważam za interesujące to, że kiedy z rozwagą skrzyżowano linie, rezultatem tego były psy, które musiały wyglądać jak oryginalne malamuty sprzed okresu Gorączki Złota. Klasycznym przykładem tego są psy z Husky-Pak lat pięćdziesiątych”.